Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/disjecta.to-krotki.ustka.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server933059/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server933059/ftp/paka.php on line 17
– O1ivia?

niestety, nie doczekasz końca.

– O1ivia?

– Czego?
Hayes uspokoił się trochę, dopił drinka, odstawił kieliszek na stolik i potrząsnął głową.
– Zawsze był. Dam sobie radę – mruknął Rick filozoficznie, choć w jego głosie pojawiła
pierwszych urodzin. – Dziennikarka zrobiła dramatyczną pauzę i mówiła dalej: – Niestety, nie
cieniu magnolii, z szerokim uśmiechem, błyszczącymi niebieskimi oczami, pulchnymi rączkami splecionymi z przodu. Miała wtedy dwa i pół roku. Kelly podniosła zdjęcie w srebrnej ramce i do oczu znów napłynęły jej łzy. Caitlyn nigdy nie otrząsnęła się po śmierci Jamie, nie pomogła nawet psychoterapia u Rebeki, jak jej tam było? Rebeka Wade. Kelly zmarszczyła brwi i odstawiła zdjęcie. Przypomniała sobie, jak wkrótce po śmierci Jamie Caitlyn omal nie przedawkowała proszków nasennych. Celowo? Bardzo możliwe. Josh, ten cholerny łajdak. Facet nie potrafił trzymać łap przy sobie. Miał nawet czelność przystawiać się do niej - siostry własnej żony! Ciekawe po co, przecież ona i Caitlyn były identyczne. No, chyba że fascynowała go różnica charakterów. Bo faktycznie, w ich przypadku podobieństwo kończyło się na wyglądzie. Poza tym były zupełnie różne. Jak dzień i noc. Caitlyn bardziej nieśmiała, spokojna, skupiona, a Kelly - fajerwerki energii, milion szalonych pomysłów na minutę. Zresztą Josh Bandeaux żadnej dziewczynie nie przepuścił. Kelly spojrzała na telefon. Głos Caitlyn był pełen desperacji. Czy tego chciała, czy nie, Kelly musiała pojechać do siostry i uspokoić ją. Opadła na zamszową kanapę i gapiła się w otwarte drzwi. Teraz nie miała na to siły. Wiedziała, o czym Caitlyn będzie chciała rozmawiać. Najpierw pozwoli jej ochłonąć. Co można było powiedzieć o ostatniej nocy? Caitlyn po prostu wypiła o jednego drinka za dużo, może więcej niż jednego. To wszystko. No, niezupełnie. Ale nikt nie musi wiedzieć nic więcej. Morrisette zgniotła papierosa i nacisnęła ostro na hamulce. Samochód zatrzymał się kilka centymetrów od policyjnej blokady wokół domu Bandeaux. Kilka policyjnych samochodów i furgonetka stały bezładnie na ulicy i podjeździe. Wysoki murowany dom z dużymi oknami, zielonymi okiennicami i obszernym patio był otoczony ogrodzeniem z kutego żelaza i bujnym żywopłotem. Dwóch policjantów w mundurach stało przed domem, żółta taśma otaczała miejsce zbrodni, ciekawscy sąsiedzi patrzyli zza zasłonek, a ci bezczelniejsi stali przed domami. Reed wyszedł z samochodu, zanim Sylvie wyłączyła syrenę. Na zewnątrz panował upał, powietrze było bardzo wilgotne. Jeszcze zanim otworzył furtkę i machnął odznaką, zdążył poczuć piekące kropelki potu na czole. Gdy Morrisette dogoniła go, przed dom zajechała furgonetka lokalnej telewizji. - Sępy na drugiej! - ostrzegła. - Trzymaj ich z daleka - warknął Reed do jednego z policjantów, pokazując brodą na reportera i kamerzystę wysiadających z białego samochodu. - Jasne. - Młody policjant skrzyżował ręce na piersi i spojrzał surowo na reporterów. Reed wszedł przez otwarte frontowe drzwi i rozejrzał się po olbrzymim, starym, ale odnowionym domu. Uważając, żeby niczego nie dotknąć, skierował się w stronę głosów. Drogie dywany, którymi wyłożono marmurowe posadzki holu, tłumiły kroki. Obrazy przedstawiające konie czystej krwi zdobiły ściany, szerokie, podwójne schody zapraszały na górę. Przez uchylone drzwi zajrzał do gabinetu. Ścisnęło go w żołądku na widok tego, co zobaczył.
korpusach, poniżej piersi.
Znów zalała ją fala wspomnień, odgłos kroków za drzwiami sypialni, przerażenie na widok ruszającej się klamki, śmiertelny strach, gdy niemal bezszelestnie szedł przez pokój. Ale ona słyszała każdy stłumiony krok, czuła jego zapach - kwaśny zapach whisky pomieszanej - teraz już wiedziała - z brudnym zapachem męskiego potu. Czasami, gdy świecił księżyc, a zasłony były odsłonięte, widziała jego wyciągnięty cień, ciemny, kanciasty, złowróżbny, skradający się po dywanie i po ścianach. Zamykała mocno oczy, sztywniała i udawała, że śpi. Trzymała kurczowo kołdrę i modliła się. Nie, Boże, nie... nie
w pudle.
– Hairy, cicho!
słyszał za sobą kroki pozostałych. Ratownicy mieli łomy, latarki, kamizelki ratunkowe.
– Byłaś jej najbliższą przyjaciółką. Pomyślałem, że opowiesz mi, w jakim stanie była
żonę. Tę, która zaginęła. Porwała ją twój a przyjaciółka, ta, która cię wynajęła. – W jego
– Na pewno nie 666?
Szarpała rzemień, chcąc wbić paznokcie pod śliską skórę. Na darmo.

jakiś młody człowiek, rzekomo z biura szeryfa w Bakersville, odebrał strzelbę. Podał numer

Rainie z uznaniem kiwała głową. Sama powinna wczoraj zadać te pytania. Słusznie lub
na jasnej podłodze. Po prawej stronie mieścił się sekretariat, którego szklane okna zdobiły
niesmakiem.
pytaniach – stwierdził Quincy. – Na tym polega twoja praca.
użyciu dwudziestki dwójki nie gwarantuje śmierci. Po prostu nabój wystrzelono z broni
sobie, że bezwiednie obserwuje sylwetki różnych mężczyzn. Środek nocy. Postać w czerni na
– Nie wiem, jak to wszystko zrobić. – ciągnął smutno. – Podczas studiów największym
– Jakie sprawiał wrażenie?
Samochód... Wirowanie! Gorąco! Nie mogę oddychać! Trzymała się za
miejscu. Tylko że później Quincy poznał jeden nowy szczegół. Zadzwonił
sportowców, którzy reprezentują typ chłopca, jakiego chciałby widzieć w nim ojciec, albo
– Cholera – mruknął Luke.
niż mu się zrazu wydawało. Kiedy się odezwała, dosłyszał w jej głosie irytację człowieka na
w jakiś sposób ją zawiódł. Dziwny charkot wydobył mu się z gardła. Po
Jane Quincy zmarła przerażona, zdruzgotana i ze złamanym sercem.

©2019 disjecta.to-krotki.ustka.pl - Split Template by One Page Love